Podobno diabeł tkwi w szczegółach, szczególnie w architekturze. Ponieważ całe piękno wszelkich budowli zawarte jest w ich ozdobach. Na lubelskim rynku jest ich całkiem sporo wystarczy przejść się w około z uniesioną głową by dostrzec rzeźby, obramowania, portale, fryzy, attyki, dekoracje sgraffitowe czy pilastry. Wszystkie te detale wykonane zostały przez mistrzów budownictwa dawniej zwanych muratorami. Nic tu nie przyjechało z fabryki a było efektem żmudnej pracy.
Wiele kamienic w rynku udekorowano sgrafittem a cóż to takiego?
Przekładając to na język dzisiejszy to takie grafitti w 3D, dokładniej technika sgraffita ściennego polegała na nakładaniu na siebie kolorowych warstw tynku i zeskrobywaniu ich fragmentów na poziomie różnych warstw, w czasie kiedy jeszcze nie utwardziły się. Poprzez odsłanianie warstw wcześniej nałożonych powstaje dwu- lub wielobarwny wzór. Technika ta szeroko stosowana była w okresie renesansu.
Warto zwrócić uwagę na kamienicę nr 12, od pozostałych kamienic wyróżnia się ona bogatą dekoracją rzeźbiarską okien, która zachowała się w oryginale i liczy sobie przeszło 400 lat. Co ciekawe konserwatorzy zabytków odkrywając kolejne warstwy farby doszli aż do najstarszej i dzięki temu kolor elewacji jest taki sam jak przed wiekami.
Na koniec zatrzymajmy się przy Trybunale Koronnym, na szczycie jego elewacji frontowej znajduje się ciekawa płaskorzeźba przedstawiająca kobiety stojące a raczej siedzące na straży sprawiedliwości. Między nimi herb obojga narodów przedstawiający litewską pogoń oraz polską koronę.